poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Z czterdziestką na karku od życia w podarku, z biletem na zimę i lato...

Czyli: 3,2,1,0... start...

Czasem brakuje mi pisania. Ale prawdę mówiąc onet tworzy takie schody, że mi się już znudziło. Nie mam ochoty po raz tysiącpińćsetny odzyskiwać hasła, do bloga, do maila, który jak wiadomo służył mi wyłącznie do korespondencji blogowej.

Odkąd rozsypał mi się komp, mój komp, ciągle schody. Na mężowskim nie chciałam mieć wszystkich haseł "domyślnie". Pewnie nikt nie zgadnie dlaczego :D

Dobra, ja wiem, że to całe moje blogowanie to jest taka tajemnica poliszynela, bo wszyscy wiedzą, tylko o tym nie mówią. Ale mój ślubny ma silnie rozwinięty instynkt samozachowawczy, więc na samym początku został ostrzeżony, że tam włazić nie nada, bo jak na porządnego bloga przystało robi za gwizdek. Żeby para miała gdzie znaleźć ujście. Więc tam - a w zasadzie już tutaj - się nie cenzuruję, nie próbuję być obiektywna, tylko piszę co mi na sercu leży albo w dupę uwiera.

Dobra, zobaczymy, czy mam jeszcze "to coś", co mnie przez tyle lat skłaniało do regularnego pisania.

I czy problemy techniczne mnie nie przerosną, bo prawdę mówiąc "na stare lata" zrobiłam się bardzo mało odporna na takowe.

Czyżbym miała wystarczająco dużo innych, które wyczerpują moją cierpliwość?

Nieeeeeeeeeee......... No niemożliwe :D

3 komentarze: