środa, 24 kwietnia 2013

Na świecie, tak się jakoś plecie, tak się dziwnie plecie dobre i złe...

Najprawdopodobniej ten blog będzie całkiem inny niż poprzedni. Najprawdopodobniej, bo nie zakładam z góry, że:
- na pewno będzie
- będzie inny
- będzie taki sam
W ogóle nic nie zakładam.

W sumie tamten blog też się zmieniał z upływem czasu. Także w pewnym sensie będzie taki sam. Ale najprawdopodobniej tylko w tym. Głównym podobieństwem jestem ja: z całym dobrodziejstwem inwentarza. Z nastawieniem, że blog jest przede wszystkim dla a dopiero dużo, dużo później dla całej reszty. Że jest i ma być moim, całkiem subiektywnym spojrzeniem na świat i jego elementy. Oraz bezpiecznym miejscem, gdzie para może iść w gwizdek. Bo nie od dziś wiadomo, że u mnie szybko podnosi się ciśnienie. I jak nie znajdę na to metody, to wcześniej czy później dojdzie do wybuchu.

Bo to cała ja.

I tradycyjnie. Jeśli się komuś nie podoba to... jest wiele innych, z pewnością ciekawszych blogów.

I po tym przydługim wstępie przechodzę do opisów przyrody. Tak, żeby nikogo nie zdziwiło. Mówiłam, że coś innego niż zawsze.

Odkąd się zrobiło ciepło obserwuję bociany. I ich śmieszną symbiozę z traktorami. Jeśli tylko pojawi się na polu traktor, natychmiast zlatują się bociany - dostojnie i cierpliwie kroczące tuż za. Nie przeszkadza im hałas ciągnika, obecność ludzi.W zasadzie nic im nie przeszkadza. Chyba, że moja piesa, która absolutnie nie wyraża zgody na tego typu gości na JEJ polu. Więc ona galopem do bociana, ten dumnie poruszył kilka razy skrzydłami, żeby odlecieć o 20, 50 metrów... To zmiana kierunku i dalej gonimy... Ten znowu... kilka ruchów skrzydłami i lądowanie kawałek dalej... jakby to miało ją zniechęcić... Może większość wsiowych burków by zniechęciło, ale ją? Nie ma mowy... Skubana ganiała za bocianem tak długo, aż odpuścił i poleciał gdzieś indziej. Łazić za innym traktorem. A piesa wróciła z jęzorem do pasa i poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.

Bo jeśli ja się zagrzebuję w grządkach, to pies poleguje niedaleko. Pilnuje. Tylko nie jestem pewna czego. Czy tego, żeby mi się nic nie stało, czy tego, żebym pracowała... :D
A teraz leży dwa metry obok i chrapie. Narobiła się dzisiaj za wszystkie czasy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz